środa, 22 czerwca 2016

Prawdziwe wilki...


Podobny obraz


Prawdziwe wilki nie będą przypominać wilków wcale. Właściwie to bedą zachowywały się jak wszystko, tylko nie jak wilki.

Najpierw Cię ugoszczą, pozwolą się poznać, poimprezujecie razem, dostaniesz prezenty; "z dobrego serca". W ten sposób będą Cię przekonywać do siebie, ściągać, powoli wdrażać w swoje schematy myślowo-postępowe. Będzie Ci się wydawało, że trzymacie sztame, że masz u nich dług i szacunek, ale to tylko złudzenie, bo grasz drugie skrzypce i to tak, jak Ci zagrają.

Będziecie razem latać na wilcze balety po wschodzie księżyca; będziecie wyć w pełnie i szaleć, aż do świtu. Wszystko po to, byś należał do sfory. Dlatego ostatecznie nie będziesz w stanie wyobrazić sobie Świata bez stada. No to teraz Cię uprzedzę. Wilki ruchają Cię w dupe. Robią to stale i nie boli, bo musiałbyś wiedzieć, że jesteś ruchany, by tak naprawdę Cię bolało. Rozumiesz? Spektrum Twojej świadomości kurczy się stopniowo, więc nie wiesz, że masz gówno do powiedzienia. Wiesz za to wszystko, tylko nie to. I dlaczego tak jest? Co chciałbym w życiu robić? Wiesz już? Nie wiesz? A to czemu? To bardzo proste pytanie. Czy na koniec dnia zostanie Ci satysfakcja, że jesteś o krok bliżej swoich celów?

Jeśli słuchasz wilków, to wieczorem zostajesz ze świadomością mnóstwa pracy jutro. Pracy, która nie będzie Twoim powołaniem. Do tej pory będziesz tyrał jak głupi osioł, do której nie zdasz sobie sprawy z faktu, że marchewka Cię nie obchodzi, bo to nie o nią toczy się gra. Jażysz?! 

Bądź liderem!

wtorek, 21 czerwca 2016

Ludzie się nie zmieniaja.


Ludzie się nie zmieniają. To warunki życia się zmieniają, a ludzie się przystosowują, bo muszą, a nie bo chcą. 

Człowiek nosi różne osobowości, jak maski i zdejmuje je dopiero wtedy, gdy dostanie to, czego skrycie chce. Dopiero, gdy to dostanie, zaczyna być sobą, bo:

1. Jest mu dobrze; ma to, co chce.

2. Ma wyjebane i nie mówi o tym.

Ludzie tacy są, ale tylko przez chwile i w tej chwili dają się naprawdę poznać. Wcześniej jesteś conajwyżej potrzebny do wypełniania pustki, jaką w sobie znajdują, więc służysz jako proteza i zazwyczaj taka wymiana jest barterowa. 

Albo ludzi się poznaje, albo poznaje się ich zainstalowany, samonadążny, kierowany wewnętrzną potrzebą program, który prowadzi do jakiegoś celu - często, gęsto drogę ścielą trupy. Gdy poznasz program, to stajesz się częścią programu - na to uważaj. Ludzie dopiero ze sobą są, gdy żyją w swoich pasjach. I ludzie wiedzą, że tak jest, dlatego taki nacisk kładą na znalezienie pasji. Z tego samego powodu lubią poznawać się na hucznych bibach zakrapianych alkoholem, albo zupełnie przypadkowo, bo nie są na to przygotowani. Alkohol nie usuwa blokad, on po prostu chwilowo kasuje program i nadaje bezwładności, a ta bezwładność sprzyja doświadczaniu tego, co się spotyka, bez analizy, czyli jakby działo się to po raz pierwszy - i o to chodzi.

Skąd to wiem? Wiem to, bo nie jestem wyjątkiem. Znam siebie i przyznaje się do tego. Nie jestem bezinteresowny. Jestem roszczeniowy. Chce! Taki jestem, gdy wiem, czego chce.

Ludzie się nie zmieniają. Tresują się w pewnych kierunkach i rozwijają potrzebne umiejętności, by gdzieś dotrzeć. Jeśli wierzą, że dopną swego, będą spokojni, nabiorą ogłady, wody w usta, pewności siebie i będą przez niezmierzoną ilość godzin, szlifować swój talent. Wciąż jednak, jest to ten sam talent, który mieli w sobie od samego początku. Ten talent, to skarb Goluma z Władcy Pierścieni. Nasz najgłębszy sekret. 

Trzeba się z kimś trzy razy najebać, zanim się tą osobę pozna. Trzeba mieć pewność tego kim, kto jest. Ludzi trzeba poddawać próbie. Szlachetnie byłoby tego nie robić; nie oceniać, lecz doświadczenie pokazuje mi, że w pokerze się kłamie. Człowiek to inteligentna bestia i niezmierzone są sposoby dotarcia tej bestii do swojego koryta. Poznaj koryto, poznaj metody, poznaj motywy, a poznasz bestie. To głupie, gdy na własne życzenie, upośledza się własną inteligencje - uprzejmie uświadamiam.

Człowiek jest zorientowany na cel, czasami go nie pamięta, wtedy teoretycznie nie jest aż tak groźny, ale praktycznie świadomość sama ze sobą gra w grę, a gra ta jest nieobliczalna; ze skrajności w skrajność. Prędzej, czy później, cel zostanie ujawniony i wpłynie bezpośrednio na Twoje życie. Dwa najważniejsze momenty to: urodziny i ten moment, w którym wiesz już po co one nastąpiły. Dlatego najgorzej jest, gdy człowiek boi się przyznać sam przed sobą, czego tak naprawdę chce. Na pewno już to wie; zawsze to wiedział. Po prostu nie ma odwagi o tym myśleć, albo myśli o tym w jakiś pokrętny, groteskowy sposób i nie wierzy w siebie.

Osoba niekonsekwentna, nie będzie lojalna. Taka osoba pójdzie za pengą, chwałą, przygodą, uciechą, strachem. I prędzej, czy później, ulegnie fantazji i zacznie wokół niej budować życie. Jaki więc masz wybór, gdy wszystko jest konsekwencją działań? Wybór praktycznie nie istnieje na poziomie mentalnym, z którego chciałbyś go rozważać. No bo jaki wpływ masz TERAZ na to, gdzie się urodziłeś? Rozsądnie stwierdzimy, że nie pamiętasz, ale zaufamy, że wybrałeś dobrze, lecz sama interpretacja jest stratą czasu. Akceptuj rzeczywistość taką, jaką jest. Zmieniaj ją. Dodawaj do niej. Zrobisz sobie wtedy miejsce na więcej i więcej.

Skoro ludzie tak sie zachowują, to dlaczego są dla nas tacy ważni? Czy winą są kompleksy? Brak wiary w siebie? Brak dyscypliny? Brak priorytetów? Szlachetność, moralność, etyka? Cel myślenia o sobie w pewnych kategoriach? Wszystko to i nawet więcej?

Czyżby prawda była tak oczywista, że zaczyna nas boleć, gdy do nas dociera?